W drugim odcinku opowieści z Edirne przeniesiemy się w okres Cesarstwa Rzymskiego. Rzymscy cesarze również doceniali znakomitą lokalizację tego miasta, zwłaszcza jako bazy do wypraw wojennych, mających na celu przeszerzenie granic imperium. Niestety, z rzymskiego okresu dziejów Edirne zachowało się bardzo mało pamiątek, ale postaram się pokazać te, które ciągle można zobaczyć podczas wizyty w mieście.
Rzymskie drogi i nowoczesne autostrady
Miasto leżało bezpośrednio na trasie drogi Via Militaris, zbudowanej przez Rzymian w I wieku n.e. i łączącej Singidunum (czyli Belgrad) z Bizancjum (późniejszym Konstantynopolem, dzisiejszym Stambułem). Droga ta, o długości przeszło 900 km, stanowiła doskonałe połączenie zachodnich i wschodnich części cesarstwa. Przy okazji, osoby podróżujące do Turcji samochodem, obierające trasę przez Belgrad, Nisz i Sofię, również podążają śladami antycznej Via Militaris. Wynika to oczywiście z warunków geograficznych: przez górzyste Bałkany trudno obrać bardziej dogodny szlak w kierunku Azji Mniejszej.
Druga strategicznie ważna droga regionu – Via Egnatia – przebiegała na południe od Edirne, łącząc Dyrrachium (teraz Durrës w Albanii) z Bizancjum. Połączenie Edirne z tą drogą zapewniała rzeka Marica. Ta trasa także obecnie jest ważną trasą tranzytową w Grecji, której nazwa Egnatia Odos, zachowała pamięć o rzymskich inżynierach. Autostrada ta łączy portowe miasto Igumenitsa nad Morzem Jońskim ze wschodnią granicą Grecji, przebiegając przy okazji przez drugie największe miasto tego państwa czyli Saloniki.
Drogi te okazały się niezmiernie ważne podczas wojen toczonych przez cesarza Trajana w latach 101-106 przeciwko plemionom Dackim, zamieszkującym tereny obecnej Rumunii i Mołdawii. Cesarzowi towarzyszył podczas tych kampanii jego następca – Hadrian. Odwiedził on Edirne, już jako cesarz, w 124 roku, szukając strategicznie położonego miasta, które mogłoby stanowić zaplecze dla oddziałów rzymskich stacjonujących w Dacji. Jego wybór padł na Edirne, które zostało rozbudowane i przechrzczone na Hadrianopolis, ku czci cesarza.
Cesarz Hadrian wpada z wizytą i fortyfikuje miasto
Cesarz Hadrian nakazał otoczyć Hadrianopolis murami obronnymi, których przebieg odzwierciedlał typowy plan tzw. castrum czyli rzymskiego garnizonu – obszar miał kształt zbliżony do prostokąta, nieco zniekształconego z uwagi na płynącą wokół miasta rzekę Tundżę. Wewnątrz fortyfikacji wytyczono sieć regularnych ulic, przecinających się pod kątem prostym. Najważniejsze aleje, zwane Cardo i Decumanus, dzieliły miasto na 4 kwartały. Do wnętrza wiodło 9 bram. Mury miały wysokość 6 metrów, a szerokie były na 3 metry. W narożnikach stały potężne wieże obronne, a wzdłuż murów rozmieszczono więcej wież i wieżyczek. Dodatkowo miasta broniła głęboka fosa, wypełniona wodą z rzeki. Co ciekawe, rzymski plan miasta jest nadal doskonale widoczny w zabytkowej dzielnicy, zwanej obecnie Kaleiçi.
Pomimo burzliwych dziejów miasta, fortyfikacje te przetrwały przez wieki, o czym donosił niezmordowany podróżnik osmański Evliya Çelebi, który odwiedził Edirne w 1653 roku. Kres murów nadszedł dopiero w połowie XIX wieku i to wcale nie na skutek oblężenia lub pożaru, a w wyniku decyzji urzędniczej. Ówczesny burmistrz miasta nakazał zburzenie fortyfikacji, materiał budowlany z nich pozyskany został przeznaczony do budowy szkoły, szpitala, koszarów i urzędów. W miejscu murów wytyczono działki budowlane, przeznaczone na sprzedaż. Dopiero gdy wyburzenie dobiegało już końca, zainterweniował rząd osmański i nakazał zaprzestanie tego procederu. Było już za późno – skromny odcinek zachowanych murów można obecnie zobaczyć w centrum Edirne, ale i obecnie te blisko 2000-letnie mury są w opłakanym stanie, zaniedbywane przez władze lokalne, które kiedyś planowały otworzenie tam parku archeologicznego.
Los okrutnie zadrwił sobie z Edirne, które przez blisko 500 lat rządów osmańskich nie zaznało wojny. Wkrótce po wyburzeniu murów, w 1878 roku, miasto zajęły wojska rosyjskie, a nieco później, w 1913 roku, do Edirne wkroczyła armia bułgarska.
Ze wszystkich bastionów Edirne zachowała się do naszych czasów jedynie jedna z narożnych wież, zwana Wieżą Macedońską. Jednak i w jej przypadku nie obyło się bez drastycznych wydarzeń. Pod koniec XIX wieku lokalne władze przekształciły ją w wieżę zegarową – w tym celu dobudowano drewnianą wieżyczkę i umieszczono w niej sprowadzony w Francji zegar.
Po uszkodzeniu wieży przez trzęsienie ziemi w 1953 roku, postanowiono ją wyburzyć, przy użyciu materiałów wybuchowych, ponieważ zdaniem władz miasta, szpeciła krajobraz i zagrażała bezpieczeństwu mieszkańców. W wyniku prac wyburzeniowych usunięto nadbudowę, w której niegdyś umieszczony był zegar. Pozostała cześć budowli straszyła przez kolejnych 40 lat. Dopiero w latach 90-tych XX wieku przeprowadzono drobne prace rekonstrukcyjno-porządkowe. Obiecywano nawet, że w jej wnętrzu postanie muzeum. Jednak, podobnie jak w przypadku murów rzymskich, także wieża nie doczekała się realizacji tych obietnic i obecnie służy głównie jako mieszkanie dla gołębi.
Jak cesarz Konstantyn Licyniusza przechytrzył
Edirne było niemym świadkiem wielu bitew, ale dwie z nich, rozegrane w czasach antycznych, w szczególny sposób wpłynęły na dzieje nie tylko tego miasta, ale całej Europy i Azji Mniejszej. Pierwszą z nich stoczył pod murami miasta w 324 roku Konstantyn, którego ambicją było zostać jedynym cesarzem Imperium Rzymskiego, po dość krótkotrwałym okresie, w którym cesarstwem rządziło czterech władców jednocześnie. Pomysł ten, zwany Tetrarchią, okazał się dobry jedynie w teorii – w praktyce ambitni władcy nie chcieli dzielić zaszczytów ze współ-cesarzami.
Konstantyn stoczył szereg wojen domowych, najpierw przeciwko Maksencjuszowi, a następnie – przeciw Licyniuszowi. Decydująca bitwa tej drugiej kampanii rozegrała się właśnie w pobliżu Hadrianopolis. O przebiegu tej bitwy w dużym mierze zadecydowało ukształtowanie terenu: Licyniusz rozbił obóz na wschodnim brzegu rzeki Hebrus (Maricy), a armia Konstantyna nadciągnęła z zachodu. Żaden z rywali nie chciał ryzykować ataku, który wymagał sforsowania rzeki przez bitwą z wypoczętym przeciwnikiem czekającym w gotowości na drugim brzegu.
W końcu Konstantyn uciekł się do podstępu: rozpoczął przygotowania do budowy mostu w miejscu, gdzie rzeka była najwęższa, ale jednocześnie z większością wojska przekroczył rzekę w zupełnie innej lokalizacji. Bitwę, jaka potem nastąpiła, już starożytni autorzy określili mianem „wielkiej rzezi”, w której Licyniusz stracił około 34 tysiące żołnierzy. Nie poddał się jeszcze wtedy, ale po raz ostatni stawił czoła Konstantynowi już po azjatyckiej stronie cieśniny Bosfor. Licyniuszowi początkowo darowano życie, ale wkrótce zaczął konspirować przeciwko Konstantynowi i wszedł w porozumienie z plemieniem Gotów. Złapany podczas ucieczki do tych sojuszników, został oskarżony o knucie z barbarzyńcami i stracony przez powieszenie.
W wyniku tych wydarzeń, Konstantyn został jedynym władcą Cesarstwa Rzymskiego, założył nową stolicę, w osadzie Bizancjum, którą przemianował na Konstantynopol. To posunięcie znacząco wpłynęło też na losy Hadrianopolis, które stało się przedmurzem nowej stolicy, broniąc jej przez atakami wędrownych plemion.
Zgubne skutki zbójeckich podatków
Jednym z tych plemion byli wspomniani już wcześniej Goci, a konkretniej – ich grupa zwana Wizygotami. Osadzili się oni w granicach cesarstwa za aprobatą władz na terenie Bałkanów. Niestety, obszar ten był biedny, a oddelegowani do zarządzania nim urzędnicy rzymscy usiłowali się szybko wzbogacić. Nakładali więc na miejscową ludność, w tym – Gotów, coraz wyższe podatki.
W końcu przywódca Gotów, Fritigern, miał dość ucisku i zaprzestał wpłat daniny. Rzymski urzędnik, niejaki Lupicinus, postanowił pozbyć się problemu w mało wyrafinowany sposób: zaprosił Fritigerna na ucztę, podczas której zamierzał go zgładzić. Fritigern, albo coś podejrzewał, albo też został uprzedzony o spisku. Pojawił się na uczci w pełnym uzbrojeniu, z obstawą najlepszych wojowników, i zabił Lupicinusa. Czując się zwolniony z posłuszeństwa względem Rzymian, Fritigern i jego oddziały rozpoczęły plądrowanie prowincji, najpierw Moezji, a następnie Tracji.
Świadomy zagrożenia cesarz Walens postanowił osobiście interweniować. Wraz z wojskiem przybył w okolice Hadrianopolis, w którym pozostawił skarbiec cesarski. 9 sierpnia 378 roku ruszył z oddziałami na północ i po 12 km marszu w trudnym terenie dotarł do obozu Gotów, postawionego na wzgórzu.
Bitwa, którą wydał Gotom, zakończyła się dla Rzymian katastrofalnie. Wycieńczeni marszem żołnierze padali jak muchy, a podczas odwrotu zaskoczyła ich wracająca z patrolu kawaleria Gotów. Jedynie jedna trzecia armii zdołała się wycofać. Jeżeli chodzi o cesarza Walensa, to jego los pozostaje jedną z wielkich zagadek historii. Być może zginął na placu boju, ale niektórzy powiadają, że schronił się w chatce, którą następnie podpalili Goci. Skarbiec cesarstwa natomiast został ocalony – Goci nie zdołali zdobyć ufortyfikowanego Hadrianopolis. Niektórzy historycy twierdzą nawet, że ta bitwa zapoczątkowała proces upadku Zachodniego Cesarstwa Rzymskiego.