Koniec przyjaźni turecko-izraelskiej?

Nie tak dawno pisałem o znaczącej poprawie stosunków między Turcją a Armenią. Tymczasem w najnowszym numerze magazynu Time można poczytać jak wyglądają na przestrzeni ostatnich miesięcy stosunki turecko-izraelskie i dlaczego stale się pogarszają.

Jakie są przyczyny tego pogorszenia? Wiadomo, że Turcja od dziesięcioleci była silnie nastawiona na budowanie dobrych relacji z Europą Zachodnią i NATO. Tymczasem, pomimo dużego zaangażowania, kraje europejskie patrzą na Turcję z rezerwą, jeżeli chodzi o przystąpienie do Unii Europejskiej. Nic więc dziwnego, że premier Erdoğan, wywodzący się z mającej islamskie korzenie partii AKP, zamiast kontynuować tą politykę przymilania się zachodowi, stawia na polepszenie stosunków z sąsiadami. Zatem Turcja zamiast patrzeć na Zachód zaczyna zwracać się na Wschód. Dowodem jest podpisanie porozumienia z Armenią czy zniesie wiz dla ruchu turystycznego na granicy z Syrią.

To, co natomiast najsilniej łączy politycznie Turcję z Izraelem, to pozycja sojusznika U.S.A. Przyjaźń oparta tylko na posiadaniu wspólnego przyjaciela nie ma szans na przerwanie, szczególnie jeżeli premierowi Erdoğanowi zależy na zacieśnieniu stosunków z krajami arabskimi. Natomiast tym, co na pewno nie pozwoli tym stosunkom popsuć się zupełnie, są tureckie kontrakty zbrojeniowe na sumę przeszło 1 mld dolarów, w które zaangażowany jest Izrael.