Dlaczego Turcja i czemu w sandałach?

Dlaczego Turcja? To pytanie pada często - od znajomych i nieznajomych, którzy nie potrafią zrozumieć, dlaczego po raz ósmy chcę spędzić wakacje w Turcji. "Przecież jest tyle pięknych miejsc - Grecja, Chorwacja, Włochy..". Lista sugestii zdaje się nie mieć końca, a ja uparcie chcę wrócić do Anatolii.

Dlaczego? Turcja to kraj moich marzeń, od dzieciństwa marzyłam, żeby tam pojechać. Polska lat osiemdziesiątych to szara rzeczywistość PRL-u, a bajecznie kolorowe zdjęcia z tureckich bazarów i niesamowitych pozostałości cywilizacji helleńskiej i rzymskiej rozpalały wyobraźnię. Niestety dotrzeć do Turcji było mi dane dopiero po wielu latach, ale już pierwszy pobyt nie zawiódł moich oczekiwań. Przepiękne krajobrazy, idealna pogoda, przepyszne jedzonko.

Po kilku wyjazdach w to magiczne miejsce doszłam do wniosku, że wczasy organizowane przez biuro podróży mają pewne ograniczenia, których nigdy nie da się przeskoczyć. W przypadku wycieczek objazdowych - ustalone godziny pobudki, limitowany czas na zwiedzanie, obowiązkowe wizyty w sklepach. W przypadku wczasów stacjonarnych - uwiązanie do hotelu, za który zapłaciliśmy niemałe często pieniądze, ograniczony wybór wycieczek fakultatywnych. W ten sposób nie da się poznać kraju tak różnorodnego jak Turcja.

W tym roku po raz czwarty wyruszam do Turcji na własną rękę. Owszem, liczę się z pewnymi niewygodami - kiepskie hotele, brudne kempingi, spanie na dworcach autokarowych - to wszystko już przeżyłam. Jednak zawsze mam wybór - nie podoba mi się pewno miejsce, to jadę dalej. Mam również nadzieję na bliższe poznanie rejonów Anatolii Wschodniej i Południowo-Wschodniej.

Już raz tam zawitałam w 2005 roku i doświadczyłam wiele życzliwości ludzkiej, okazywanej pomimo bariery językowej, niezwykłej uczciwości, tak różnej od nastawienia Turków w znanych miejscowościach wypoczynkowych. Zasmakowałam również w lokalnej kuchni - takich dań nie sposób spróbować nawet w najbardziej ekskluzywnej restauracji, po prostu trzeba stołować się tam, gdzie jadają miejscowi.

I tak to się rozmarzyłam, a jeszcze trzeba czekać prawie miesiąc....