Turcja Wschodnia - bezpieczenstwo itd.

Witam!

Chcialbym uprzejmie poprosic o wszelkie niezbedne informacje dotyczace kwestii szeroko rozumianego bezpieczenstwa we wschodniej Turcji, glownie ze wzgledu na trwajace walki miedzy kurdyjska partyzantka a wojskiem tureckim oraz zagrozenie ze strony potencjalnych ugrupowan terrorystycznych.

Planuje przynajmniej kilkutygodniowy pobyt w Turcji, z czego wieksza czesc chce przeznaczyc na zwiedzanie zabytkow archeologicznych oraz poznawac kulture kraju w jego wschodniej czesci, graniczacej z Gruzja, Armenia, Iranem oraz Syria. Nie wykluczam tazke wypadow do wyzej wymienionych krajow osciennych.

Mam zamiar szukac noclegow u osob prywatnych, jesli istnieje taka mozliwosc.

Bede goraco zobowiazany za wszelkie rady, podpowiedzi, uwagi.

Pzdr

Fora: 

Od strony oficjalnej zaczynając

Warto przed podróżą odwiedzić stronę Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP w celu sprawdzenia aktualnego stanu w krajach, do których się wybieramy. Wg obecnych informacji dotyczących Turcji "W związku z sytuacją bezpieczeństwa na pograniczu turecko-syryjskim oraz działaniami sił bezpieczeństwa prowadzonymi w południowo-wschodniej Turcji, zwłaszcza w regionach graniczących z Syrią i Irakiem, a także w rejonie góry Ararat, Ministerstwo Spraw Zagranicznych stanowczo zaleca obywatelom polskim powstrzymanie się od podróży w te regiony Turcji."

Co do wypadu do krajów ościennych, to do Syrii mam nadzieję się nie wybierasz? Znowu cytując MSZ: "Ze względu na zaostrzający się kryzys wewnętrzny w Syrii i systematyczny wzrost zagrożeń dla bezpieczeństwa osobistego w związku z aktami zbrojnej przemocy oraz zamachami terrorystycznymi, Ministerstwo Spraw Zagranicznych stanowczo apeluje o wstrzymanie się z podróżami do tego kraju do czasu uspokojenia się sytuacji."

Co do faktycznego zagrożenia, to do Syrii bym się nie pchała, zresztą pewnie i tak Cię tam nie wpuszczą. Co do Turcji pd-wschodniej, to może być różnie. Byliśmy kilkakrotnie, nie tylko ekipa TwS, ale i wielu piszących tu podróżników, i nikomu nic się nie stało. Jednak nikt nie da Ci żadnej gwarancji bezpieczeństwa... Warto pamiętać, żeby zawsze mieć przy sobie paszport z ważną wizą. Trzeba być przygotowanym na kontrole policyjne i wojskowe - to akurat przeszliśmy sami.

Noclegi u osób prywatnych są możliwe, najlepiej szukać przez portale typu Couchsurfing.

Dziekuje za szybka odp.

Dziekuje za szybka odp.

 

Cholera, no to mam problem bo wlasnie z uwagi na koncetracje najbardziej interesujacych mnie zabytkow z epoki starozytnej oraz wczesnochrzescianskiej wlasnie owe tereny nadgraniczne interesuja mnie najbardziej. Generalnie rejon od wschodu wydaje sie byc dla mnie najbardziej interesujacy, od dorzeczy Eufratu i starozytnej Cylicji az po wlasnie nieszczesny Ararat, jezioro Van, Diyarbakir itp....kontroli i wojska sie nie boje (nawet lepiej, zeby pilnowali bezpieczenstwa); gorzej wlasnie z tymi osobnikami z PKK i zamachami.

Hmm. a czy orientujesz sie moze, czy mozna znalezc jakiegos doswiadczonego przewodnika tudziez inny sposob ktoryby w jakis sposob zabezpieczal/legitymizowal pobyt na tych terenach nawet w przypadku jakis nieporozumien czy grozby ze strony osob trzecich?

Bezpieczeństwo

Bezpieczeństwo w Turcji (i w każdym innym kraju) zwiększasz, postępując roztropnie i stosownie do sytuacji. Ale nigdzie nie ma pewności, że nie wybuchnie bomba, rozbije się Twój samochód albo komuś się nie spodobasz... 

Trwające walki pomiędzy partyzantką kurdyjską a armią .... nie widziałem nic takiego, kiedy objechałem wschodnią Turcję we wrześniu '12. Na drogach posterunki Jandarma, często "rękawy" Polisi i Jandarma, kontrola dokumentów i ludzi, ale wobec nas - uprzejma. Problem podstawowy: język! Nie licz, że się po angielsku, niemiecku, rosyjsku dogadasz. Tylko turecki lub kurdyjski. Przechodzenie granicy... hmmm. nie ćwiczyłem, ale na granicach tych krajów raczej wizy nie kupi się, jak w Turcji, więc???  Nawiązywanie kontaktów z tubylcami z nadzieją na zaproszenie i nocleg, w kraju o atmosferze podminowanej (otwartych walk nie było, ale napięcie jest!) to chyba trochę za optymistyczne, ale może się mylę. Na turystów tam patrzy się jak na dostarczycieli gotówki, nie ludzi ciekawych ich życia i kultury... Nie spotkaliśmy się na wschodzie z oznakami chęci do poznania się, zaprzyjaźnienia, opowiedzenie o sobie. No i nie ma raczej szans na pomoc "napojów rozmownych" bo bira i raki nie sprzedaje się, nawet w dużym mieście jak Dogubayazit musiałem się nachodzić, żeby znaleźć bar z Efes Beer.

Ciekawi mnie, jak zamierzasz podróżówać? Bo może w samym sposobie podróźy tkwi początek znajomości, która zaowocować ma zaproszeniem do domu?

To muzułmński kraj, trzeba uwaźać na wszystko, żeby nie sprowokować agresji, która wybuchnie jak bomba. Wielokrotnie byliśmy świadkami rozmów (zwykle grupki mężczyzn), które nagle przeistoczały się we wściekłą kłótnię. Oni są chyba bardzo rozpolitykowani, do tego problemy społeczne, religijne, konflikt tradycji i westernizacji. Co innego przejechać mimo, co innego próbować się do tego dostać

Tamtejsze zabytki zwiedza się prawie samotnie, w miasteczkach jest się natychmiast zauważonym, obgadywanym, często obśmiewanym (raczej tak wulgarnie, zwłaszcza kobieta) i nie jest to przyjemne ani nawet obojętne.

Mam nadzieję, że masz plan B i wystarczająco środków na hotele. Musisz mieć świadomość, że tam jesteś obserwowany cały czas, przez wszystkich, i nie zawsze z sympatią. 

Ale jechać warto, mam nadzieję, że zdasz relację na TwS. Powodzenia!

 

 

 

Jezyka planuje sie uczyc,

Jezyka planuje sie uczyc, zeby znac przynajmniej podstawowe zwroty. Co do nocelgow, tutaj tez mam zbierzne opinie, ale pewnie jest tak jak mowisz wiec zostaja motele tylko czy w malych miejscowosciach w ogole sa takowe? Rozwazalem bardziej szeroko rozumiany coachsurfing i np. wypady z miast typu Diyarbakir w przylegle rejony. Moze wlasnie takie cos mialoby wiekszy sens (i zwiekszylo bezpieczenstwo)?

Podrozowac zamierzam lokalnymi srodkami transportu. Od alkoholu wole stronic, zeby nie robic problemow.

Wlasnie tez sie tego troche obawiam bo o ile na zachodzie i w srodkowej Turcji, z tego, co slyszalem, wiekszych problemow nie ma jesli idzie o Islam i ichnia tradycje, to wlasnie wschodnie rejony sa opisywane jako najbardziej konserwatywne. W wdawanie sie  wjakies dyskusje czy spory nawet nie mysle. Hmmmm.....co polecasz wiec? Moze warto w takim razie wyruszyc tam z kims kto ma doswiadczenie? Moze jakas osoba zajmujaca sie ta tematyka, znajaca ludzi i realia? Czy rozwiazaniem byloby wyruszenie w tamte rejony z kims z Turcji, np. podpiac sie pod jakas wycieczke studentow studiujacych archeologie lub tematy pokrewne? Teraz strzelam w ciemno wiec wybacz, jesli moje pomysly wygladaja na naiwne, po prostu staram sie zminimalizowac niebezpieczenstwo.

Powiedz mi, jak jest z bezpieczenstwem jesli idzie o zwiedzanie samotnie zabytkow? Czy zdarzaja sie ataki na turystow lub proby wyludzenia pieniedzy? Co do obsmiewania, zapewne nie jet to przyjemne...

Jak pojade (i wroce :)) to pewnie, ze zdam relacje; tym bardziej ze jak mowie-chcialbym tam pobyc przynajmniej 4 tygodnie, jesli nie wiecej.

Garść przemyśleń

Za bardzo się nie stresuj, na 99% wszystko będzie ok. Podstawowe reguły już znasz, podał je Lukroman: skromny ubiór - także w przypadku mężczyzny, np. lepiej spodnie z długimi nogawkami i koszulka co najmniej z krótkim rękawem; unikanie dyskusji na tematy drażliwe (i tak większość ludności tamtejszej nie mówi w językach zachodnich); przygotowanie na kontrole itp. Ja jeździłam po wschodzie w składzie 2-osobowym i problemów większych nie doświadczyłam, ot - bardzo nachalne dzieci proszące o pieniądze, kontrola jandarmy, czołg czy wóz opancerzony widziany w Diyarbakir czy gdzieś na bezdrożach. Aha, faktycznie zdarzały się próby wyłudzenia pieniędzy, np. w okolicach twierdzy w Wan. Nieufność w stosunku do cudzoziemców też się zdarza i jest w tamtych warunkach naturalna. Przykładowo odmówiono nam przechowania przez parę godzin plecaków w biurze informacji turystycznej, co nie było problemem na zachodzie kraju. Na wschodzie taki bagaż to przecież potencjalny ładunek wybuchowy...

Noclegi - próbuj z Couchsurfingiem, poza tym w miastach, nawet tych małych znajdzie się zazwyczaj jakiś hotel/motel/dom nauczyciela - tylko standard może być słaby.

Długie spodnie to podstawa.

Długie spodnie to podstawa. Mężczyzna nie chodzi z odkrytymi nogami. To tak jakby u nas latac w stringach po mieścieMyslę, że samotne blakanie się po jakims odludziu gdzie siedza jeszcze niedobitki KPK moze byc niebezpieczne. Ale ostatnimi czasy niewiele sie słyszy o tych gierojach. To nie lata 80-te gdzie sowieccy agenci chcieli rozpalic wojne domowa na wschodnich rubiezach NATO.Warto także pamiętac aby nie wkurzac zandarmow czy wojskowych. Jak zabraniaja gdzies wjezdzac to nie probowac omijac posterunkow bokiem.

Podpinam się pod opinię Pani

Podpinam się pod opinię Pani Izy, bo w zupełności się z nią zgadzam. Warto dowiedzieć się jak najwięcej o kraju i unikać rozmów na temat polityki i religii (nie wiem, po co w ogóle ktoś takie rozmowy prowadzi z nowo poznanymi osobami, przecież nawet w gronie dobrych znajomych są one często przyczyną nieporozumień i waśni:P).

A couchsurfing jest świetnym pomysłem właśnie w tych rejonach (ale hostów nie znajdziesz poza dużymi miastami)! Najczęściej, jeśli ktoś się już decyduje zaoferować w ten sposób obcokrajowcom miejsce do spania u siebie w domu, to po pierwsze zna przynajmniej podstawy j. angielskiego, a po drugie chce nie tylko poznać cudzą kulturę, ale pokazać też jak najwiecej ze swojej, co jest cudownym doświadczeniem:)

Czyli najlepiej zatrzymywac

Czyli najlepiej zatrzymywac sie w wiekszych osrodkach mejskich, szukajac coachsurfingu i wybierac sie na wypady jedno, dwudniowe w mniej uczeszczane regiony?

Nie taki Turek sztraszny .....

Kilka lat temu  włóczyliśmy się po Kurdystanie śpiąc na dziko ( relacja z tej podroży gdzieś w czeluściach "Turcji w sandałach" jest ). Podróżowaliśmy samochodami, więc nasze wspomnienia nie dotyczą transportu publicznego.

Wybierając się na tereny polożone na wschód od Kayseri musisz mieć świadomość, że będziesz wzbudzal u autochtonów pewną ciekawość z racji koloru skóry i ubioru. Co naturalne, najbardziej ciekawskie będą dzieci. Bez znaczenia jest tu miejsce wybrane do spania i to czy będziesz nocował każdego dnia gdzie indziej czy zatrzymasz się w jednym miejscu na dłużej.Jak już pisali moi poprzednicy miejscem, gdzie najłatwiej spotkać namolne dzieciaki są obiekty turystyczne.

Bariera językowa nie jest problemem, przy odrobinie uporu znajdziesz rozmówcę z podstawową znajomością języka angielskiego lub niemieckiego.( wiele lat temu, kiedy podróżowałem po Turcji autobusami miałem takie sytuacje, że jedyny tubylec znający mowę Szekspira tłumaczył mi pytania jakie zadawali jego ziomkowie,a potem im tłumaczył moje odpowiedzi, ostatnio -   w Kurdystanie właśnie - żandarm, który zgarnąl nas za biwakowanie na dziko w pobliżu gruzińskiej granicy, nie mogąc się z nami dogadać po turecku, zadzwonil do kolegi, który tłumaczył przez telefon jego wypowiedzi. Konwersacja była bardzo miła i skończyła się przeniesieniem naszego biwaku w pobliże posterunku :))

Podsumowując:

Jeśli pragniesz przyjacielskich kontaktów z tubylcami " od pierwszego wejrzenia", to wybierz się do Gruzji( ewentualnie ogranicz się w podrożowaniu po Turcji do jej zachodniej części) , jeśli akceptujesz fakt,że mieszkańcom wschodniej części Turcji nawiązanie relacji z obcym przeważnie zajmuje trochę więcej czasu jedź do Kurdystanu - będziesz tym miejscem zachwycony.

Wschód

Dorzucę parę przemyśleń ex post wyprawie. Ubiór - w Trabzonie, wielkim, nowoczesnym mieście, jak chodziłem w krótkich spodniach do kolan i t-shircie to budziłem nieprzyjemne zainteresowanie i niechętne spojrzenia. Uwag na szczęście nie rozumiałem. Dalej, na wschodzie już ubieraliśmy się stosownie..

Ważne: nie ma poczucia niebezpieczeństwa. Ludzie się gapią, ale uśmiechają lub odpowiadają na uśmiech, raczej nie ma agresywnej niechęci. Ale jak idziesz ulicą, i biegnie za tobą czereda dzieciaków, wymachując kijkami, coś krzycząca, a to budzi śmiech dorosłych, siedzących grupowo przy herbacie lub warcabach, to nie wiesz, czy się bać, czy śmiać (tak było na ulicy w Diyarbakir!) Po prostu sytuacja może się stać szybko nieprzyjemna, zwłaszcza, że wędruje się po wąskich uliczkach, w nieznanym terenie, gdzie nikt ci nie pomoże. To w naszych głowach czai się wróg naszej radości z podróżowania - strach przed nieznanem. Na szczęście w miejscach, które się zwiedza ma się naturalnych sprzymierzeńców - innych turystów, często Turków, ale innych, otwartych, znających języki (często znakomicie), chętnych do pomocy i wymiany informacji oraz wrażeń. Z tymi nadajesz na podobnych falach i jest OK. A miejscowi są uczuleni na yabanci, bo nikt nie lubi być oglądanym jak okazy w zoo czy muzeum, w dodatku wtedy bardziej im doskwiera ubóstwo czy bieda, a z tego rodzi się agresja. Dlatego warto tam jechać z uśmiechem na ustach i z życzliwością wypisaną na facjacie, to nie będzie problemów. Z doświadczenia ci podpowiem, że w nieprzyjemnej sytuacji azylem są sprzedawcy - zaczynasz się targować albo wchodzisz do sklepu. Kupisz, nie kupisz, a sytuacja się normuje.

Co do języka.. daj ci Boże, żebyś się nauczył słyszeć i rozumieć, bo powiedzieć nie sztuka... Spróbuj z translatorem na tablecie (mnie się nie udało, nie zdążyłem się przygotować, ale to może być wyjście zapasowe..

Co do przewodnika - nie mam ci co radzić. Może tacy są... W Damaszku takich spotkaliśmy, dla grupki się opłacało, zwłaszcza że mówił po polsku (jak mama). Czy na wschodzie Turcji? Ja bym nie wziął, ale tylko ze względu na swobodę ruchu, na ale ja poruszałem się kamperem, było to więc niemożliwe. Może trafi się ktoś taki? Byłoby to niezwykłe doświadczenie i szansa na głębsze poznanie kultury. Życzę, żeby się powiodło.

 

To moze by tak chcialby ktos

To moze by tak chcialby ktos sie ponownie przejechac w te rejony? Z pogoda ducha u mnie nie ma problemu, ale jesli rzeczywiscie sa takie problemy to moze warto by bylo na pierwszy raz pojechac w te rejony z kims, kto juz tam byl.....taki pomysl wpadl mi do lba.

trudne pytanie

siedze i myśle co tu właściwie powiedzieć (w dodatku w skrócie), bo jednoznacznej odpowiedzi udzielić się nie da

byłam tam w maju i czerwcu, jandarma i pozostałe służby trzymają wszystko w garści, mnóstwo jest patroli - na ulicach, poza miastami, wzmożone patrole po zmroku, pensjonaty itp. mają obowiązek zgłaszać codziennie dane gości i pewnie jest mnóstwo innych działań, o których turysta nie wie, bywają wizyty policji w hotelach

w wielu miejscach było bardzo dużo turystów z całego świata, wymienialiśmy się rzecz jasna informacjami o aktualnym stanie / atmosferze danego zakątka, informacji takich dostarczali również sami właściciele pensjonatów - warto zasięgać języka na bieżąco, bo sytuacja zmienia się niekiedy z tygodnia na tydzień; we wszystkich miasteczkach granicznych z Syrią, w których byłam nic się nie działo, ale nie zapominajmy o Reyhanli - tak naprawdę może się to zdarzyć wszędzie 

jeśli chodzi o PKK - oficjalnie się wycofali, większość osób, z którymi rozmawiałam potwierdza, ale tak naprawdę nikt nie zagwarantuje bezpieczeństwa; ruch turystyczny to pieniądze, dokłada się więc starań aby nie był on zakłócany

tak przy okazji - moje doświadczenia dotyczące "rozmowności" Kurdów jest nieco inne niż któregoś z przedmówców - jasne, że nie gada się o "kwestii kurdyjskiej" przy kupowaniu pide, ale jak już zaczną gadać, to się często rozpędzają - selekcja informacji pozostaje jednak ich słodką tajemnicą ;) wiele tu zależy od sytuacji, czasu spędzonego w danym miejscu itp.

wschód to inny kraj, od pierwszego momentu miałam poczucie, że wyjechałam z Turcji i bezwiednie używałam zwrotu "tutaj, w Kurdystanie" co wzbudzało niezmiennie pozytywne reakcje i było często wstępem do rozmowy

oczywiście spotkałam się również z sytuacjami nieprzyjemnymi, nie wszędzie patrzą życzliwie, w wielu miejscach dzieci proszą o pieniądze i wystąpiła u mnie doprawdy alergia na "abla, abla, para! para!", w jednym z miejsc dzieci zza szkolnego płotu obrzuciły turystów kamieniami (słyszałam o czymś takim tylko jeden raz) - przytomnie zareagowali wizytą w rzeczonej szkole pod hasłem "niech dzieciaki wiedzą, że nierozsądnie jest odstraszać turystów"

co by tu jeszcze użytecznego... samotna turystka jest w specyficznej sytuacji, innej niż samotny turysta, wszyscy do znudzenia powtarzali mi, żeby uważać, że  ile życzliwych ludzi, tyle jest "bad people", poczęstowano mnie kilkoma dramatycznymi historyjkami dla wzmożenia czujności, choć i tak nie miałam beztroskiego nastawienia; nie należy zapominać, że jest się na obcym terenie, ale nie warto też obudowywać się strachem, rezerwą, okazywać braku zaufania na wejściu; szacunek za szacunek - zasada obowiązująca wszędzie

uważać należy na wszelkiej maści naciągaczy, tych z branży turystycznej szczególnie; w telefonie koniecznie mieć trzeba numer do gospodarza czy hotelu (często sami to proponują), wypytać gdzie nie chodzić w danym miejscu; przy dłuższym pobycie w jednej miejscowości dobrze działa pokazanie się z właścicielem np. pensjonatu - swoisty parasol :) jest się kojarzonym jako gość danej osoby, co tam ma duże znaczenie

jest się tam naprawdę w innym świecie, rządzącym się innymi zasadami - i na pierwszy rzut oka nie ma się pojęcia jak bardzo innym 

czas spędzony na wschodzie wspominam cudownie, byłam tam długo i sporo się nauczyłam, poznałam, dowiedziałam, spotkałam się - poza cudnymi miejscami i krajobrazami - z życzliwością, pomocą, opieką, bezinteresownością, każdego dnia

jeśli kobieta, szczególnie młoda, zapytałaby co sądzę o projekcie jej samotnej wyprawy w te tereny - jednak odradzam

Bezpieczeństwo w Turcji Wschodniej

W czerwcu 2015 roku podróżowalismy z żona po Turcji Wschodniej.  Trasa Van-Dogubeyazit-Kars-Hopa, transportem publicznym, połączona z intensywnym zwiedzaniem okolic . Przygotowując sie do wyprawy spędzilem sporo czasu na wyszukanie w internecie informacji na temat logistyki i bezpieczenstwa takiej podróży, łacznie z uważnym przeczytaniem tego watku, który jako jeden z nielicznych porusza tą ważną kwestię. Wiele osob własnie z powodu obaw o bezpieczenstwo rezygnuje ze zwiedzania Wschodniej Anatolii. Dlatego chciałbym się podzielić informacjami na temat aktualnego stanu bezpieczeństwa w regionach, które odwiedziliśmy.

1.       Przed podróżą warto sledzić komunikaty na temat bezpieczeństwa dostępne m.in. na stronie polskiego MSZ. W szczególności polecam jednak portal brytyjskiego MSZ https://www.gov.uk/foreign-travel-advice/turkey , strona aktualizowana jest co kilka dni i mapa zagrozeń just dużo bardziej dokładna. Całkowicie odradzałbym przebywanie w pobliżu granicy z Syrią.

2.       W Turcji Wschodniej zagrożenie ze strony terroryzmu jest małe i nasila sie jedynie przy okazji wyborów, czy w przypadku nagłego pogorszenia sytuacji Kurdów w Iraku lub Syrii. Lepiej unikac wszelkich większych zbiorowisk, kurdyjskich wiecow, demonstracji itp., które moga byc celem dla zamachowców chcących pogorszenia stosunków turecko-kurdyjskich. Kiepsko byłoby załapać się na zamach "przy okazji". Zamachy wymierzone w turystow są bardziej prawdopobone w kurortach (jak to miało ostatnio miejsce 2 razy w Tunezji) niż w miasteczkach Turcji Wchodniej, gdzie turystów prawie nie ma.

3.       PKK nie stanowi obecnie żadnego zagroznia dla podróżujacych, od dawna nie podejmowali tam żadnych akcji. Rownież tureckie wojsko jest duzo mniej widoczne. Turecką policję wojskową – Jandarma widywalismy sporadycznie, nigdy nie zostaliśmy zatrzymani do kontroli. Przy drogach zdażaja sie posterunki. Proces pokojowy postepuje z roku na rok, i niestety jest wiele osób, którym się to nie podoba.

4.       W czasie naszej podóży nie mieliśmy poblemów z naciągaczami czy oszustami, turystów jest po prostu za mało, aby wykształciła się ta profesja, podobnie z żebraniem. Przebywając w miastach nie czepiały się nas też dzieciaki i o żadnych kamieniach, jak pisało kilka osób, nie było mowy. Na wsi może być inaczej.Warto zapoznać się z cenami przejazdów i noclegów, aby nie przepłacić. Dużo aktualnych informacji można znaleźć w internecie i przewodnikach (np. East Turkey, Diana Darke, 2014). Ceny podawane przez przewoźników zgadzały się z relacjami innych podróżnych. W sklepikach oczywiście cen nie ma, można się targować, albo pójść do supermarketu.

5.       Zagrożenie przestępczością pospolitą jest mniejsze niż w Polsce. Cały cas czuliśmy się bezpiecznie, chociaż przez większość czasu byliśmy jedynymi turystami na ulicy (wyjątek stanowi tylko Kars). W hotelach jedynie sprzątaczki mają irytujący zwyczaj zostawiania otwartych drzwi do pokoi, które zostały posprzątane. Nic nam nie zginęło, ale oczywiście ostrożność jest wskazana. Nasz początkowy plan zakładał powrót do pokoju hotelowego o zmierzchu, okazało się to zupełnie niepotrzebne, wracaliśmy po północy. Do późnej nocy ulice były pełne ludzi, a w restauracjach przebywały całe rodziny z dziećmi.

6.       Jeśli chodzi o komunikację, to rzeczywiście nie ma co liczyć, aby ktoś mówił po angielsku. Zdaliśmy się na rozmówki w przewodniku oraz zawsze przydatne machanie rękami. W hotelach można korzystać z internetowego translatora. W ten sposób wypożyczyliśmy nawet samochód w Wan (Van), załatwienie wszystkich formalności z pomocą komputera zajęło ok 40 minut. Nigdy nie spotkaliśmy się z niechęcią ze strony Kurdów, wręcz przeciwnie, z życzliwością i chęcią pomocy.

7.       Pod względem obyczajowym Kurdowie zdają się zdecydowanie mniej restrykcyjni niż np. Turcy w Konyii. Wieczorami na ulicach sporo mieszanych par, chodzących za rękę, przytulających się, mniej więcej połowa kobiet nosi chusty. Od turystki nikt nie będzie wymagał zakrywania włosów, no chyba, że w meczecie. Warto jednak uszanować lokalną kulturę i zakrywać ramiona i kolana, a mężczyźni obowiązkowo długie spodnie.

Na koniec parę rad, które wypraktykowaliśmy w trakcie tej i wcześniejszych podróży. Myśle, że są w miarę uniwersalne, nawet jak nie wybieracie się do Turcji Wschodniej.

* Przebywaj z ludzmi. Komunikacja publiczna,  zatłoczone ulice, popularne knajpy sa bezpieczne jakkolwiek późno, biednie lub egzotycznie by nie było. Nie polecam samodzielngo zwiedzania pustych przedmieść czy innych odludnych miejsc.

* Naciągacze i oszuści polują w miejscach, gdzie przebywają turyści (dworce, lotniska, starówki, zabytki) i to oni zagadną Cię jako pierwsi, pod pozorem pomocy w kupieniu biletu lub dotarcia do hotelu. Bezinteresownie pomogą Ci ludzie, których Ty wybierzesz i zaczepisz. Szansa, że z tłumu na ulicy wybierzesz oszusta jest dużo mniejsza, niż to, że oszust wypatrzy i zaczepi Ciebie.

* Przede wszystkim zdrowy rozsądek. Wsiadanie do samochodu z właśnie co poznaną osobą, która zaoferowała Ci podwózkę do hostelu, czy zawieranie niby przypadkowych znajomości w miejscach turystycznych, to proszenie się o kłopoty.

Generalnie mamy super pozytywne wspomnienia, nie spotkała nas ani razu przykrość a wiele razy doświadczyliśmy pomocy, zachęcamy mocno do owiedzenia tego regionu nim stanie się celem dla masowej turystyki i zatraci swój charakter. Dużo już takich miejsc nie zostało :) Jeśli ktoś ma szczegółowe pytania proszę pisać :)

 

Turcja wschodnia

Cenne uwagi, na pewno pomogą w podjęciu decyzji na "tak".

Mam nadzieję na obszerną relację z Waszej wyprawy na tym forum albo podlinkowanie (za zgodą Izy oczywiście)

Wrażenia

Cytat: "Pod względem obyczajowym Kurdowie zdają się zdecydowanie mniej restrykcyjni niż np. Turcy w Konyii. "

Dobrze powiedziane :) ZDAJĄ SIĘ

Pamiętajmy o jednym, turysta to pieniądze, a więc jesteśmy tam na zupełnie innych prawach. A już na pewno gdy jesteśmy tylko przejazdem. Święta krówka po prostu.

Gdyby turysta znał język i słyszał komentarze, bardzo byłby zdziwiony. Zapewniam. Im bardziej na południe, tym bardziej by się zdziwił.

Gdyby turysta zszedł z turystycznych szlaków, zdziwiłby się okrutnie.

Zamieszkanie na jakiś czas dopiero daje obraz, a i wtedy nie znając języka nie ma się pojęcia, co się wokół człowieka dzieje.

Ludzie stamtąd różnią się między sobą tak samo , jak ludzie tutaj. Na kogo się trafi, takie wrażenie "się ma". Jaką rodzinę się pozna, takie wrażenie można odnieść o obyczajowości.

A wszystko to nie zmienia faktu, że bezinteresowności i życzliwości tam nie brakuje, a wręcz jest się nią zalanym i obsypanym. Z ciasteczkiem, kwiatkiem, nadłożeniem drogi aby zaprowadzić turystę do celu włącznie i z tym co najfajniejsze, dzieleniem się wlasnym czasem i kawałkiem własnego życia.