Turcja 2012 relacja z wojażu jacky & maryla...

relacja...

która na samym poczatku była  projektem...

niektóre plany jak na przykład zwiedzenie Gruzji - nie spełniły się, zgodnie z naszą tradycją zostały "odłożone na za rok"... 

a nadzieje się spełniły... dotarliśmy w sobotni poranek ( 16 czerwca 2012 ) na Nemrut Dagi...

wschodzące słońce widziane ze wschodniej platformy...

  

 

kilka godzin później .... 

 

 

Arsameia - niedaleko Nemrut Dagi...

oraz...

Divrigi - moim zdaniem drugi najbardziej wartościowy punkt wojażu...

będzie więcej i fotek i tekstu...  

  

a my nadal kontynuujemy to co nas najbardziej wciagnęło...

 i jak widać nadal preferujemy zwiedzanie starożytnych pamiątek i krajobrazowych ciekawostek...

 

 

Fora: 

lody Maras

Toż to słynne gumowe (z gumą arabską) lody Maras z Kahranmaras.

Te długie łyżki to dźwignie do wydobycia kawałka lodów z głębokiej puszki, bez tego nie dałby rady!

Te lody mają fajną właściwość - nie spływają po wafelku, w zasadzie nie ma co ich lizać, raczej wargami ściskając oderwać kawałeczek. Pyszne!

 

Kizkalesi - spacerowo - przed burzą....

wychodząc z meczetu - można przejść na drugą stronę jezdni - po jezdni...

a to jest takie sobie ciekawe centrum miasteczka...

  

a dlaczego ?

można przejść na drugą stronę ulicy kładką dla pieszych...

będącą swoistym punktem widokowym...

 

być może, jak pierwszy raz temu przejżdżaliśmy przez to centrum zostaliśmy zmyleni...

bo cóż to - takie sobie zwykłe miejskie widoki ...

  

teraz tych kilka migawek wykonanych pod kładką mobilizuje mnie wreszcie do wdrapania się na nią...

 

na razie klikam w kierunku zachodnim, burza gdzieś tam sobie pobrzmiewała... 

=== 

to przyjemne żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...

Kizkalesi - spacerowo - "zamek na plaży"...

ale nie ten z piasku przez dzieciaki budowany...

 

bo oto stojąc na owej kładce nad jezdnią i zwracając się ku wschodowi widzimy drugi kizkaleski zamek - ten na plaży...

tym razem z skromną nadzieją złażę z kładki - może tym razem uda mi się go zwiedzić ?

  

muszę przyznać, iż przy pochmurnej pogodzie zamek traci na widowiskowości...

 

i plaża ulokowana tuż pod murami obronnymi pustawa...

 

nie pozostaje nic ponad podejście bliżej... 

===  

to przyjemne żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...

Kizkalesi - spacerowo - "zamek na plaży"...( 2 )

zagospodarowanie przyległości do wejścia do zabytku - nie czyni pozytywnego wrażenia...

a zamknięta budka kasy smuci...

cennik widać gołym okiem...

i chyba opisywana już szansa na okoliczność posiadania karty muzealnej ( jeśli dobrze pamiętam to ZwT załapało się na takową - trzeba przyznać - trzeba mieć nosa )...

  

cóż - skoro nie rabotajut - wypada ustawić się w pozycji statywu pod aparat foto...

tradycyjnie uwieczniam tablicę informacyjną - tym razem dwujężyczną...

może kiedyś jakiemuś uczniowi mistrza Erasmusa przyjdzie chętka popisać się talentem tłumacza - nie koniecznie przysięgłego...

i prawdopodobnie jest tu więcej info aniżeli w przewodnikach, gdzie znaki stawiane są wedle zasad ustanowionych przez Gutenberga....

 

jednak kawałki murów wykonane z kamienia ciosanego czynią wrażenie, czy tylko kiedyś znajdzie się solidny odnowiciel ?

 

ooo... jaka wieża ....

może to ta co posłużyła do przechowywania owej legendarnej Panny ?

i jeszcze dla kompletu - zamek na wodzie...

widziany z platformy parkingowej ...

i tym samym kończymy pobyt w Kizkalesi...

...

może kogoś zasmucę - ale bez obowiązku - przede mną zredagowanie ostatniego odcinka - noclegu i spacerku po miasteczku Pamukova... 

jako ostatniego etapu na ziemi tureckiej w drodze powrotnej do domowych pieleszy...

=== 

to przyjemne żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...

Kizkalesi

Korciło Cię, żeby wpław rzucić się i popłynąć do Panny?

Albo przejść piechotą po palach starej grobli? 

Bo popłynąć  tam stateczkiem to jakoś tak za zwyczajnie :)

 

 

korciło, ale...

pływać to umiem tylko na bardzo krótkie dystanse...

:-(

( kiedyś to nazywano "po warszawsku" ) ...

a niech tam - stoliczanie się obrażą...

pale starej grobli to legenda, nigdy nie było widać żadnego takiego cyrkowca...

popłynąć też myślałem, ale jak pomyślałem - to mi przystań zamknięto...

poprzestałem zatem na internetowych fotkach z lotu ptaka, wewnątrz twierdzy jest goły plac...

=== 

to przyjemne żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...

Kizkalesi

No nie całkiem goły plac - szału nie ma, ale warto wydac parę lirów na krótki rejs, żeby zobaczyć dziedziniec z mozaikami, cysterny, mury i basztę, oraz miasto z perspektywy morza - załączam parę zdjęć z 2009 r.Kizkalesi

Kizkalesi

Kizkalesi

 

Kizkalesi

 

Kizkalesi

 

Kizkalesi

 

Panienki były, ale zajęte :))

 

A Korykos nie był zamknięty, lecz niewiele do zwiedzenia, więc wybrałem kąpiel w zatoce (do Zamku Panny nie dopłynąłem, nie jest tak blisko, jak się wydaje).

Kizkalesi

KizkalesiKizkalesi

Kizkalesi

 

Przed zamkiem była toaleta i bar (nasi towarzysze posilili się w nim i po drodze do Nieba zaliczyli Piekło w autobusie :)

 

 

na żywca...

komentuję...

zaskoczyłeś mnie ujęciem choćby Hani...

jeśli kiedykolwiek powtórzę tam swój długaśny pobyt...

to zaklepię oczekiwanie wodnego przewoźnika do tego czasu aż spełnię się jako fotograf TwS...

i bynajmniej kolejnych 5 lat nie zamiaruję oczekiwać...

=== 

to przyjemne żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...

kilka fotek z trasy...

prawdopodobnie to Konya...

maryla ma upodobanie focenia z autka...

 

ale ponieważ nie wychodzą fotki czynione mi przed nosem w autku, więc się wzięła i wychyliła...

 

trzeba będzie poguglać, żeby znaleźć co powiada ów wielgachny "drogowskaz"...

 

a po chwili już wiem...

wyguglało mi, że jest to dość bogata prywatna klinika ...

i już... 

 

zastanawiałem się nieraz widząc owe napisy na linkach między wieżą meczetu a minaretu - co tam jest "reklamowane" ?

  

no i owe bardzo bogate architektonicznie kładki nad jezdnią...

chyba tylko w TR mają taką fantazję...

no i kasę... 

  

=== 

to przyjemne żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...

Pamukova - nocleg u bakałarzy...

to już nasze drugi najazd do Pamukova...

w drodze powrotnej...

w ubiegłym roku tylko pętlę wykonaliśmy i dalej...

tym razem miałem rozpracowaną siatkę z domami nauczyciela - po znanej poradzie Izy...

zasadniczo pierwsza opcja noclegowa była objęta sugestią załapania się na nocleg w Bileciku...

ale przegapiłem wjazd i...  pojechaliśmy dalej...

  

wjechałem do centrum Pamukova i w jednym z urzędowych budynków zapytałem o interesującą mnie lokalizację...

wkrótce podjechaliśmy...

zaskoczenie było sporo, w części hotelowej czynny był jakby klub emeryta ale szefa nie było...

przywołali go komórką...

przyszedł, pokazał i skasował od nas w gotówce 35 lira za noc...

po przepakowaniu bagaży do pokoju na II piętrze idziemy na spacer...

    

pokoje skromne, każdy z własnym węzłem sanitarnym...

choć elektryczny podgrzewacz zachowywał się podejrzanie - nawet zwarcie spowodowało wywalenie gdzieś tam bezpieczników...

i największa bida - brak klimy...

dała się nam we znaki mocno w nocy...

a na korytarzu galeria historycznych portretów...

nazwiska co nie co nam powiadają...

zatem lądują w koszyku fotograficznym...

  

przed budynkiem - jak tradycja każe - znany pomik - raczej popiersie...

a na parterze i pięterku - lokale wynajmowane jakimś biurom - odniosłem wrażenie, że było tam jakieś centrum szkolenia oraz hurtownia - bodaj podręczników szkolnych...

wiadomo, że z wędrowców i czasowo poszukujących spania ten budynek by nie wyżył...

to tyle gwoli opisu domu bakałarza...

...

eee - akwarium tym razem nie zauważyliśmy...

==== 

to przyjemne żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...

Pamukova - spacerkiem pod wieczór... (1)

do tej pory nie wiem, dlaczego pozytywnie ujęła mnie nazwa tego ładnego ( w mojej subiektywnej ocenie ) miasteczka prowincjonalnego...

  

i już po wyjściu z bramy nauczycielskiej noclegowni wpadamy prawie że na trzy Gracje, tyle że w tradycyjnych "regionalnych" strojach...

i zaś pytanie, jesteśmy tak blisko Stambułu a tutaj taka tradycja...

z całą radochą ładuję się na postument tuż u stóp Ojca Założyciela...

rzecz oczywista - w centrum miasteczka...

chwilę potem dostrzegam budynek hotelowy ale nie jest mi żal, że go przegapiłem wykonując wcześniej kilka kółek autkiem po centrum...

nie ma klimy i miejsca parkingowego...

    

kodujemy sobie punkty handlowe ...

ale dopiero rankiem tu podjedziemy po chlebuś...

  

i maryla przed sklepem jubilera...   eee...  piekarza...

a rankiem dyskutując który chlebuś kupić posłyszeliśmy poradę Turka i to w naszym języku...

gostek przepracował w PL ponoć kilka lat na budowach - stąd jego znajomość mowy Wiślan...

pogaducha z nim zaowocowała wybraniem przez ekspedientkę pięknego okazu i skorzystania z opcji maszynkowego pokrojenia...

wszak tak świeży chlebuś nie chce poddawać się działaniom naszego noża turystycznego ...

poszlismy jeszcze trochępo uliczkach dopóki naturalnego światła starczyło... 

 

=== 

to przyjemne żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...

Pamukova - spacerkiem pod wieczór... (2)

cóż, zwykła ulica - czy warto łazikować ?

spróbujmy...

  

a co to ?

fontanna skalniakowa ...

trochę fontann się widziało, ale - dobry pomysł...

  

dopiero druga fotka, już z marylą - pokazuje i potwierdza, że to jest jedna z głownych ulic...

 

i dostrzegam sympatyczny hotelik...

z klimą, której będzie nam najbliższej nocy brakować...

po powrocie do domku przejrzałem sobie stronkę netową  tego hotelu...

zdawałaby się godną polecenia...

może następnym wyjazdem...

Pamukova leży na trasie i akurat wieczorkiem a raczej późnym popołudniem tutaj docieramy...

 

w kolejnej uliczce obrazek utwierdza  nas w niegraniczonej fantazji zastosowań  utylizowanego sprzętu...

=== 

to przyjemne żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...

Pamukova - spacerkiem - stare domy (1/2)

trochę zdaje mi się to dziwne ale w takim malusim prowicjonalnym miasteczku znalazłem i schowałem przez obiektyw chyba najwięcej fotek starych domów...

nieistotnym było dla mnie to w jakim były stanie - wyobraźnia wędrowała do czasów ich świetności...

 

niektóre opuszczone całkowicie, inne jeszcze "podłączone do kroplówki" żyły swoim czasem...

służąc jako mieszkanie albo sklepik zamykany na nocną porę...

 

zastanawiające było jednak to, że nie przyjechał żaden caterpilar i nie zrównał z ziemią tworząc plac pod kolejną biedronkę zwaną tam bimem...

 

i nieraz ten sam dom widziany już z innego miejsca mógł przywodzić kolejne skojarzenia...

chyba się powtórzę ale odnioslem wrażenie, że wszystkie czekają na swojego sponsora...

i to bardzo bogatego... 

===

to przyjemne żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...

Pamukova - spacerkiem pod wieczór... (3)

fotki starych domków na razie w odstawkę...

pora cuś fikuśnego...

idąc dalej spostrzegam w lekkim ukryciu kolejny hotelik...

i złoszczę się sam na siebie - rok wcześniej wyjechałem z Pamukova nie znalazłszy ani jednego...

a ten, że blisko meczetu - a co mi tam, najwyżej odsłucham kolejnej modlitwy...

w nieznanym języku...

bo kazania bym nie strawił...

a właśnie - skąd się to wzięło - to porzekadło o "tureckim kazaniu" ?

i wtem na jednym z bocznych placów spotrzegam TOTO ?

co to-to jest ? parafraza koła młyńskiego czy lokalna machineria z serii perpetum mobile ?

a ponieważ jest to skwer miejski, są ławeczki i stoliki, więc przysiadamy chętnie - szczególnie maryla - cóż, nóżki bolą...

sponsorował owe dzieło tamtejszy urząd miejski...

cóż za fantazja artystyczna... 

tyle, że raczej nowoczesną formą kłóci się z trochę wiekowym otoczeniem...

a niech im tak - dobrze będzie...

=== 

to przyjemne żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...

Pamukova - spacerkiem pod wieczór... (4)

złapawszy oddech po przysiadce na skwerku zanurzam się w plątaninę sąsiadujących uliczek...

i tam na następnym placyku kolejny skalniak z fontanną...

odnoszę wrażenie, że w wielu miastach - miasteczkach, szczególnie tych podgórskich, bogato obdarzonych przez naturę źródłami - buduje się sporo takich wodnych fantazji...

 

a przed jakimś zakładem usługowym ( nie odgaduję / odczytuję ) branży z szyldu siedzą sobie emeryci i pociskają p.....   eee...  wspominają młode lata...

rok temu przeglądając stronice www miast z projektowanej trasy widzialem, że znajdują się lokalni kustosze zachowujący ku pamięci kolejnych pokoleń stare fotografie...

handelek raczej jest tm małopowierzchniowy, subiekt wygląda za klientelą...

czas płynie powoli, nie czuje się tej gonitwy...

 

jest nawet kryty pasaż handlowy...

====  

to przyjemne żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...

A propos tego 'zakładu usługowego'...

To, przynajmniej z nazwy, tradycyjna kawiarnia mająca korzenie jeszcze w czasach osmańskich (tzw. kiraathane), w tym przypadku 'U radosnych braci' (Şen Kardeşler). Kiraathane dosłownie oznacza 'dom czytelniczy/recytatorski', ale jest to zasadniczo lokal gastronomiczno-towarzyski.

Lokale typu kiraathane są bardzo w Turcji rozpowszechnione i służą do pica kawy/herbaty, gry w tavlę itp., palenia papierosów i fajek wodnych. W tradycyjnie nastawionych przybytkach kobiety nie są mile widziane... to miejsce do męskich pogaduszek ;)

Kiraathane na Fatihu w Stambule Kiraathane na Fatihu w Stambule

kiraathane w Pamukova...

tak też się i domyślilem...

aczkolwiek zastanawiało mnie dlaczego na stolikach nie ma żadnego naczynia typu filiżanka, czasza herbaciana...

goście przyuważyli mnie i moje zainteresowania wrzucane do obiektywu, wskazali na sąsiednią uliczkę, gdzie są stare domy ( akurat stamtąd wróciłem ), zapraszali do siebie na pogaduchę, widać liczyli, że coś ciekawego im opowiem, lecz musiałem z żalem odmówić, nadal na sąsiednim placu pod wiązami czakała maryla a ja też wyczułem u nich nikłą znajomość języków "tranzytowych"...

=== 

to przyjemne żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...

Pamukova - spacerkiem pod wieczór... ( 5 )

jakoś tak nogi zaczęły nas kierować...

w kierunku - w poszukiwaniu jakiegoś centrum...

i nic...

ale rzut obiektywem w boczną uliczkę dokumentuje fakt, że Pamukova jest położona w kotlinie górskiej...

do tej pory się zastanawiam - bo ciągle mam jakieś odczucie, że nazwa tego miasteczka nie jest mi całkiem obcą - mam nadal skojarzenie, że być może chodzi tu o jakieś spotkanie ( mecz ? ) sportowe i kulturalne, które zakodowane gdzieś pod kopułką uczyniło znajmomym a teraz już całkiem sympatycznym, które mogę śmiało polecić wojażerom jako punkt etapowy a przede wszystkim noclegowy...

później już tylko owe Adapazari a potem rura czyli autostrada wpychająca na most do €opy...

 

i oto jest - nieformalne skrzyżowanie drogi głównej i lokalnych ścieżek...

przy okazji refleksja - już od pierwszego ( powtórnego ) roku jazdy po tureckich drogach dostrzegam prowadzących jednoślady i ich pasażerstwo bez kasków...

i tego typu "niedociągnięcia" stoją na drodze doszlusowania TR do UE...

jeszcze raz to samo skrzyżowanie jeno z inkszej perspektywy...

nad miasteczkiem zwolna zapada zmrok...

właściwie od kilku dobrych lat staram się dotrzymać zasady aby złapać nocleg na 2 - 3 godziny przed zmrokiem a czas przed nadejściem nocy wykorzystać na relaksujący a zapoznawczy spacerek...

 

i jeszcze jedno ujęcie z centralnego skrzyżowania...

nie do końca udało mi się uchwycić znakomite rozwiązanie architektury ruchu drogowego...

z uwagi pewnie na położenie miasteczka w kotlnie mogło nie udać się zbudowanie obwodnicy tak popularnej na płaskowyżach...

ale wykopem poprowadzono drogę ekspresową ( uniknięto problem ekranizowania przed hałasem ) natomiast górą wiedzie wyłącznie ruch lokalny...

i kaj tam naszym budowniczym dróg ?

===

to przyjemne żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...

Pamukova

Pamukova (czyt. Pamukowo) kojarzy mi się tylko z O.Pamukiem, tak jak niemieccy hrabiowie i książęta są von Preusen,  a u nas podobnie: Wejherowo (od Jakuba Wejhera) albo Bydgoszcz (od Bydgosty).. Fajna teoria?

O.Pamuk i...

i google się śmieją...

rozmaitością informacji...

a tak serio ?

lubię nieraz głęboko za granicą szukać poloników...

a w Pamukova czasu zabrakło... 

=== 

to przyjemne żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...

Pamukova - spacerkiem - stare domy (2/2)

czyli odcinek drugi ...

obietnicy trzeba dotrzymać...

ździebko inksze ujęcie i dla zmyłki potraktowane sepią...

czasami trzeba zajrzeć głęboko w oczy...

w oczodoły starych okien...

 

i centrum też potrafiono wziąć stary dom w dwa ognie...

 

bałbym się stanąć na takim balkonie, chyba że na uwięzi alpinisty...

 

i teraz dopiero widać, że owe wzięcie w dwa ognie oznaczało wybudowanie dwóch nowych "plomb" - domów już w ramach nowej architektury...

ale czy z zachowaniem stylu ?

nie wiem i chyba się nie dowiem ... 

===

to przyjemne żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...

Pamukova i Turcja - odcinek ostatni...

ku radości znudzonym moim ględzeniem...

ostatnie cztery fotki z Pamukova i zarazem w TR...

ostatnim spacerowym obiektem uwiecznionym na kliszy elektronicznej

( ha - aparat tradycyjny dość drogi pracuje u nas jako tymczasowy bibelot i przymierzamy się do jego utylizacji )

był lokalny meczet... 

zabrakło kliszy i cały minaret się nie zmieścił mimo, iż odchyliłem się do tyłu ile się tylko dało...

 

a tutaj, na dziedzińcu kościelnym...   eee...  meczetowym zamiast ablucyjnej fontanny korytka...

fontanny - skalniakowe - były wcześniej ...

 

można też przyjść - przynajmniej tak mi się zdawało i opracować jakiś byznes plan jak ów handlowiec, pewnikiem coby żona w papiery w domu nie zaglądała...

 

a to tabliczka - też się domyślam - z datą budowy...

cóż - młodzieniaszek ( żeby tylko ) względem takiego w Divrigi...

i koniec...

dwóch dziurek w nosie nie budiet...

( the end, finito, kuniec...)

suplement - pewnikiem tak ale zamiaruję go ulokować w blogu, tamże będą moje dopiski i równocześnie odpowiedzi - jeśli zapytania będą...

myśli i skojarzeń jest sporo - ale nie popartych już fotkami - więc pozostaje sam tekst...

i jedyne należne a solidne podziękowanie Izie i Jarkowi, ruszałem w trasę mając wskazówki z ich wojaży, były bardzo przydatne i mobilizujące ( szczególnie Divrigi ) a jeśli nie wykorzystane do cna - to dlatego, że jak stary kot czasami łażę swoimi ścieżkami...

=== 

to przyjemne żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...

Szkoda, że to już koniec :(

To chyba trzeba będzie myśleć o kolejnym wojażu by Jacky&Maryla? Cieszę się, że nasze doświadczenia (lub ich brak) były Wam pomocne w podróży, a Divrigi - zazdroszczę :P

Koniec??? Ale chyba nie

Koniec???

Ale chyba nie przefrunęliście z Pamukova do kraju jak bociany? Coś po drodze było? Dodaj tutaj, bo to integralna część wyprawy, a nie samodzielna relacja dla ZwB* czy Rmm**

 

 * ZwB - portal prawdopodobnie planowany  - Zakochani w Bułgarii

**Rmm -  portal j.w - Rumunia moja miłość

 

 

Antioch I, czyli...

remanent domowy...

nie da się ukryć - kamienna - nie wiem z czego wykonana - ale za ciężka, żeby była z gipsu - figurka dołączyła do miniaturki ( już gipsowej ) z Kapadocji...

teraz stojąc na honorowym miejscu jednego z głównych mebli przypomina nam przełom wiosny / lata w TR ' 2012...

==== 

to przyjemne żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...

Kapadocja z gipsu...

ale nie do kitu...

czyli wspomnienie lata 2009...

 

teraz jako kolejny meblowy bibelot... 

=== 

to przyjemne żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...

Bratankowo w drodze powrotnej...

to już kolejny raz zatrzymujemy się na "przedmieściach"...

 nazwa miasteczka skwerem znaczona...

i maryla się uwiecznia w obiektywie ...

a ja tak samo w tle z babą...

=== 

to przyjemne żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...

prezentacja naszych sponsorów i prezenterów w necie...

 

chcecie czy nie chcecie ...

poznać musicie...

a wkrótce i dzięki dzielnej parze ...

tworzącej od podstaw TwS...

również i nam będzie dane...

owych T-shirtów przyodzianie ...

PS - dla zachowania porządku i praw wszelakich - zdjęcie największych fanów Turcji przez nich samych z samowyzwalacza wykonane...

a na FB opublikowane ...

 

 

 

po ponad 2 latach...

odświeżam sobie temat...

tyle tutaj przyjaznych porad...

mogą się przydać przy projektowaniu kolejnych wojaży...

 

Turcja 2015 jacky & maryla

właśnie się zastanawiam, czy zacząć jako nowy wątek - bo to dopiero pierwsze przemyślenia czy jako relacja - bo dopiero będzie nią post factum ?

na razie mam "pomysła" i uwarunkowania ....

chyba, że jak drzewiej - teraz tytuł "projekt" zostanie zastąpiony / zmieniony edytorem jako "relacja z" ...

Turcja autkiem by jacky and maryla...

A takie tam wspomnienie. Na pewno już się zestarzeliśmy i to dość mocno. Ale jestem myślami z tą destynacją i ciągnie mnie. Może jak wygram w totolotka to się zdecyduję ale póki co to brakuje sponsora. Zazwyczaj żyję wg porzekadła "Nigdy nie mów nigdy". Bansaj...

Bardzo dobrze przekadło...

...a ze swojej strony polecam przerzucenie się na opcję fly&drive czyli lot samolotem plus wynajem pojazdu na miejscu oraz przemieszczanie się komunikacją publiczną. Dobrze się to nam podczas ostatnich dwóch wypraw sprawdziło.

W tym roku wygrała opcja

W tym roku wygrała opcja Chorwacja. Przede wszystkim ze względu na dzieci. Poza tym nie udało się upolować nic na e-sky czy tui. Ceny biletów lotniczych nie chciały spadać. Ale w przyszłym ruszamy do Turcji. Chorwacja zrobiła się droga, szczególnie biorą c pod uwagę wskaźnik jakośc do ceny. Chociaż ceny na bookingu tez w Turcji poszły w górę. Niestety nie ma co liczyc na ceny z 2018r :-(

Strony