Napoje

Dla poddzierżania razgawora pogadajmy o napojach.

Co Wam najlepiej smakuje w Turcji, jeśli chodzi o napoje, oczywiście?

 

Wywoławszy temat sam jako pierwszy  zapodaję: najlepsze wTurcji jest KARMI Classic - polskie piwo

karmelowe! Należy je tam oczywiście zabrać ze sobą,ponieważ nie występuje w tamtejszej przyrodzie. Podobno można w zachodniej Turcji kupić jakieś malty, ale kudy im do Karmi. 

Zimne czy nawet ciepłe, ale trochę zimniejsze niż upalne powietrze, znakomicie gasi pragnienie, tzn, nie chce się pić niczego innego :) Jest bezalkoholowe, można prowadzić samochód bez obaw. Ma odkręcany kapsel wielorazowego użytku (można popijać w czasie jazdy). Ma kalorie, które czasami wystarczają za posiłek. Ma doskonały smak i aromat, zwlaszcza pite z wysokiej szklanki. Jest boskie i na pewno bogowie raczyli się nim, zaopatrywani przez boską kozę Amaltea. Sami zauważcie: koza w herbie - czyli jak ma producent Karmi - browar Okocim. A Malt ea - piwo karmelowe nazywa się Malt!!! Ktoś potem zmienił nazwę na nektar, pewnie jakiś abstynent.

 

Pisząc to oczekuję od Grupy Calsberg nagrody za reklamowanie ich produktu - co najmniej darmowego TIR-a piwa Karmi Classsic. Będzie co pić na kolejnych wyprawach!

Fora: 

O że ja cie...

... to Karmi to w skrzynkach wozisz ze sobą? My się w Turcji raczymy lokalnymi napojami. Statystycznie to wygląda tak, że wszyscy (4 sztuki) lubią ayran (zwłaszcza do pikantnego posiłku) oraz soki morelowe i brzoskwiniowe, większość (3 sztuki) piją turecką herbatę mocno zaparzoną i podaną w bardaczkach o kształcie tulipana, połowa (2 sztuki) pija lokalne browce, ale jeżeli można wybierać to raczej nie Efes tylko Marmara Gold lub Kirmizi. A najwięcej i tak schodzi wody kupowanej w 1,5 litrowych lub 0,5 litrowych butelkach. Nie wchodzą nam raczej tureckie wina ani mocniejsze wynalazki typu rakı (pijane rzadko przez 1 sztukę). Wstydliwie przyznajemy się do pijania podczas upałów napojów gazowanych non-alko czyli coca-coli oraz Schweppesa (bitter lemon). Kawa po turecku też rzadko się przytrafia.

Napoje

Karmi wozimy ze sobą cały karton, bo ma się gdzie zmieścić w kamperze. Wypraktykowaliśmy parę lat temu w podróży do Włoch i się sprawdziło, więc kontynuujemy. Oczywiście karton to mało, trzeba oszczędzać i dlatego uzupełnialiśmy płyny czymś tureckim: ayranem, jogurtem (takim gęstym, jego się je raczej niż pije), i takimi bardziej międzynarodowymi, ale chyba tureckimi: schweps, wody gazowane i niegazowane, piwo. To ostatnie - piłem tylko Efes, bo innego nie zauważyłem (na wschodzie piwo tylko w barach Efes), a żałuję, bo spróbowałbym... Jako jedyny kierowca nie mogłem jednak przesadzać.

Wina kupiliśmy trochę w Avanos i w Edirne, powoli kosztujemy: rzeczywiście nic rewelacyjnego :((

 

Ale chodzi raczej o napoje "nałogowe". Dla miejscowych to herbata, ja bez kawy (po turecku, czyli po polsku) nie przeżyję. Niestety, turecka mi nie podchodziła: w Outlecie piłem espresso, w Cinci Hani prawdziwą po turecku, popijając wodą, w Amasyi to była zwykła kawa parzona, słaba. W Tokacie podobnie, przy moście Malabadi to była lura, za przeprawą promową przez Eufrat dość dobra, ale mało gorąca.. Najlepszą (jak dla mnie) parzyliśmy sobie sami, nawet z tej kupowanej w marketach tureckich. Cóż, zapewne przyzwyczajenie...

 

przyzwyczajenia...

wygrywają...

nie tylko u dorosłych...

także u dzieciaków - nie tylko Izy i Jarka...

...

ciekawoska ...

już drugi raz zabraliśmy z sobą kwas chlebowy...

do konsumpcji bezpośredniej ...

znakomicie gasi pragnienie...

i jest zdrowszy od coli...

dodatkowa korzyść to możebność wykorzystania opróżnionej flaszki po kwasie do zaimportowania mocniejszego trunku spod znaku wędrownego jasia na czas stacjonarnego wypasu plażowego wedle zamku spode znaku Panny, czyli w Kizkalesi...

zastanowiło mnie jak to widzą tureccy celnicy...

dwa lata temu rozbebeszyli prawie na moich oczach autko ( tuż przed nami ) na na TR blaszkach ( nie mylić z ramką z opisem TwS ) w poszukiwaniu ...

zgadnijcie czego ...

flaszki jasia wędrowniczka...

i nie znaleźli jej...

bo był czas ramazanu...   

oj tak, to jest temat

oj tak, to jest temat rzeka...:) jeżeli chodzi o alkohol, to dla mnie tylko i wyłącznie marmara kırmızı w dużej butelce. inne piwa jakoś mi zupełnie piwem nie smakuja:P (nie wiem w sumie dlaczego, bo swoją drogą, wszystkie piwa w turcji chyba i tak są z jednego browaru - efes).

a co do napojów bezalkoholowych, to wygrywają świeżo wyciskane soki! pomarańczowy albo z granatu, w 0.5 litrowej butelce. to jest to!:) a np. na kampusie uniwesytetu w antalyi dostepne są chyba z każdego owocu (a nawet warzywa, co nie częste w turcji).

ciekawy wynalazek piłam w adanie - napój z czarnej marchwi. tylko, że marchwi w ogóle nie było w tym czuć... raczej ocet:/ wszyscy tureccy znajomi byli zaskoczeni, że mi nie smakował...:P

salgam

zimny, pikanty- esencja witamin- po jedzeniu , na trawienie- pychota!!

choc fakt, smak ma specyficzny ;)

salgam

Uwielbiam - i wersję pikantną, i tę łagodną. Świetnie gasi pragnienie, do tego jest bardzo zdrowy :)

Oczywiście ayran is the

Oczywiście ayran is the best. Efes to typowy sikcz ale w temperaturze +40 wchodzi niezle. Natomiast niezłe, o ciekawym smaku sa wina z Kapadocji. czuc nutke tuffu. :-)

wina

Wina! Moja wina, moja bardzo wielka wina, bo moja podbierać wina-grona jakoś tak dziko rosnące pośród skałek w dolinach. Winogrona bardzo smaczne, zwłaszcza jak się pić bardzo chce.. Natomiast wina miejscowe, pite w Goreme i te kupione w Avanos, jakoś mi nie smakowały wyśmienicie, pewnie rocznik nie był udany :))