Hamamy i śmietniki w Turcji

Ponieważ wątek Jacky'ego nie jest odpowiedni dla kontynuowania "płynnego"  tematu, przędę nowy.    Na początek stary witz: Ile jest śmietników na drodze do Stambułu? Odpowiedź: Dwa: prawa strona drogi i lewa strona drogi...I stąd już tematy do dyskusji:

1. Kto widział i gdzie?  kosze na śmieci (takie zwykłe, małe, nie kontenery).          W Bodrum przespacerowaliśmy pół miasta z naręczem śmieci, zanim w końcu podrzuciliśmy komuś do kubła przydomowego.

2. Czy są pisuary - niekoniecznie takie jak w Gent, ale choćby jak niemieckie czy francuskie? Wiem, że każdy meczet ma toaletę, ale pytam o "ściany płaczu" wg. opisu Piotra.

3. Kto korzystał z hammamu - takiego prawdziwego, nie w ośrodku AI, niech opisze procedurę i doznania...

No i proszę o dalsze wątki w tym temacie, chyba nie wstydliwym?

 

 

Fora: 

W okolicach Izmiru oczywiście

W okolicach Izmiru oczywiście widziałem kosze na śmieci!! hmm..a w innych miejscach..trudno powiedzieć jakoś ich nie szukałem oczywiście były,były bo jakoś śmieci wyrzucałem a że nie robie tego jak popadnie tylko do kosza to nawet na to nie zwróciłem uwagi ale na pewno były!!

a pisuary he he widziałem nawet z telewizorami!!  moze żeby nie przegapić jakiegoś meczu

z hammamu niestety nie korzystałem chociaż w Safranbolu małó brakowało no niestety byłem zbyt późno a na drugi dzień jakoś zabrakło czasu "żałuję" 

Śmietniki

To ja się wypowiem w sprawie śmietników, bo z pkt. 2 i 3 nigdy nie korzystałam ;) W Bodrum miałam identyczny problem - kupiłam sobie w marinie napój w puszce, wypiłam i pół miasta przewędrowałam z pustą puszką w ręce, bo żadnego kosza nie było :( Na szczęście w innych miastach kosze czasem się znajdują, chociaż to stosunkowo rzadka sprawa. O wiele częściej stoją te ogromne kontenery.

Udokumentowanie ich istnienia sprawiło mi wiele radości, bo przeczesałam nasze archiwum fotograficzne w poszukiwaniu zdjęć, które zazwyczaj nie mają okazji zostać pokazane szerszej publiczności - co to za fotka, na której jest śmietnik? Raczej staramy się kosze dyskretnie wykadrować, ale oto co znalazłam - w formie mozaiki i łamigłówki: po powiększeniu zdjęć można sobie na nich poszukać koszy na śmieci :)


Tureckie śmietniki (kliknij, aby powiększyć)

Najładniejsze śmietniki widziałam natomiast w Izniku, gdzie pięknie wpisywały się w fajansową atmosferę miasteczka:

 

Kosz na śmieci z Izniku

smietniki

W Turcji jest malo koszy na smieci, poniewaz zdarzalo sie, ze terrorysci podkladali w nich bomby. Dlatego ze wzgledow bezpieczenstwa uznano, ze lepiej sprzatac ulice

punkt nr 3 - hamam...

najbardziej mnie interesuje...

jeżdżąc po TR nawet nieraz zaglądałem do owego przybytku ale większej potrzeby nie odczuwałem jako, że w kwaterunku hotelowym zawsze była łazienka...

natomiast docelowo plażując ( dość długo ) się w Kizkalesi - nie wiem dlaczego, ale tego gatunku zakład świadczący usługi dla ludności - nie wpadł mi w oko...

przydałby się jakiś przewodnik, instrukcja jak oceniać, kiedy korzystać, jakiego błędu ( byka ) nie popełnić ...

hamam

Mogę opowiedzieć o hamamie azerbejdżańskim i tylko o wersji dla bab:) Byłam w takim przybytku także w Tblilisi i wyglądało podobnie.
W Baku hamamy są przede wszystkim dla chłopów, ale niektóre łaźnie są otwarte także dla kobiet (np. hamam na starówce w piątki i poniedziałki obsługuje tylko baby). Chodzi się zazwyczaj tylko w jakimś prześcieradle, normą są golasy.
Niektóre hamamy są publiczne, w innych można zamówić pokój dla rodziny czy grupy znajomych.
Polecam zamówienie sobie pilingu całego ciała i masażu. Nie przypomina to polskich spa, panie pilingują i masują bez komercyjnego dbania o klienta, szorują z pełnym zaangażowaniem. Efektem są cudownie gładkie łokcie i poślady, ale zdarzają się nawet małe otarcia powstałe w wyniku nadmiernego szorowania;) Warto wsiąść własną myjkę, ale zazwyczaj można ją też niedrogo kupić w hamamie. Warto też zabrać szampon, żel pod prysznic i maseczki czy tarkę do stóp. Wtedy nie będziemy odstawały od lokalesek - te traktują hamam jak własną łazienkę (zresztą słowo hamam ma właśnie takie znaczenie) i dokonują tam wszelkich (sic!) zabiegów pielęgnacyjno-higienicznych. Często hamamy są połączone z saunami, ale i bez tego jest gorąco. Gorąca woda leje się strumieniami. Dlatego też hamamy są doskonałe na wieczory jesienne czy zimowe.

Po kąpielach można zamówić herbatę, zjeść owoce czy ciastka i poplotkować. Ja, planując hamam, rezerwuję minimum dwie godziny. Płaci się na godziny lub od wejścia, każdy masaż płaci się oddzielnie. Niestety nie znam tureckich cen. W Baku wejście (bez ograniczeń czasowych) może kosztować 10 euro, każdy masaż także po 10.

Aaa... Wyjaśnię, że

Aaa... Wyjaśnię, że pozwoliłam sobie napisać o hamamach w Baku, bo Azerbejdżan i Turcja mają sporo wspólnego;)

Ciężko popełnić błąd, gdyby

Ciężko popełnić błąd, gdyby nawet się chciało. Obsługa cię pokieruje. A jeśli masz wątpliwości, zachowuj się jak inni wokoło :)

Wchodzisz, płacisz, dostajesz odpowiednie akcesoria, idziesz do przebieralni, gdzie zostawiasz ubranie i owijasz się otrzymanym prześcieradłem wokół pasa (zdaje się, że w damskich hamamach zażywa się kąpieli nago, ale nie byłem, głowy nie dam :) i wchodzisz, a tam już sam zobaczysz.

Przeczytać co zobaczę

Przeczytać co zobaczę najbardziej chciałbym... I co poczuję.

Bo moja Hania zażywała hamamu w Safranbolu i była wielce ukontentowana. A ja nie poszedłem, więc nie wiem, jak to jest w męskiej części "pralni" i co mnie ominęło..

hamam i kosze

Wypowiem sie tylko o tym.

Ponieważ bywam w Turcji ale tylko w Oludeniz i okolicach ... tak sie jakoś składa, nie wiem jak z koszami i hamamami  w innych regionach.Pierwszy raz  byłam w hamamie hotelowym. Zostałam tam zawieziona taksówką! Kto był w Oludeniz też może być zadziwiony, taksówką po Oludeniz.... Był wieczór ok 22 i może osoba która mi to załatwiała uznała, że zabłądzę... Trafiłam do  jakiegoś super wypasionego hotelu, tam pokazano przebieralnie, dano w łapę coś jak ręcznik ale cienki i zagoniono do sauny. Tam wysiedziałam 20 minut i zwątpiłam czy jeszcze żyję. Następnie zmieniłam lokal, udałam sie do okrągłego pokoju z marmurowym stołem po środku. Uprzejmy Pan polewał, obmydlał a następnie zdarł ze mnie skóre dosłownie. Zapytał czy umyć również głowę o raz zastosował na moim kręgosłupie jakieś myki z walk sumo. Dzięki temu  miałam spokój z moim kręgosłupem do końca pobytu. Rozbolał dopiero w drodze powrotnej do domu jak musiałam wtelepać walizę na taśmę do prześwietleń w Dalamanie. Było idealnie i spałam później jak  dziecko.

Drugi raz poszłam do "miejskiego" hamamu. Uznałam, że tam musi być jeszcze lepiej niż w tym hotelowym. I to była porażka. Skóry nie zdarli, nie wymasowali, głowy nie umyli.... Głaskała mnie umęczona Rosjanka - miła ale bez umiejętności masowniczych.

W zeszłym roku nie poszłam, ale podobno źle zrobiłam, bo był nowy masażysta zdzierca. Więc może w tym roku nadrobię.

Co do koszy to w Oludeniz są z pewnością, przy plaży oraz takie doniczki śmietniczki  w części leżakowej. Na puste puszki i inne opakowania wystarczają. Są też duże typu kontener w drodze na lagunę, fantazyjnie pomalowane.

śmietniki

Mój znajomy twierdzi, że celowo w centrach miast nie ma śmietników w miejscach, gdzie są skupiska ludzi. Ma to związek z groźbą zamachów bombowych - śmietnik to idealne miejsce na ukrycie ładunku wybuchowego.

hamam "prawdziwy"...

...jest kapitalny, nie mam porównania z takim dla turystów, bo nie byłam

w tym, jak piszesz, prawdziwym wszystko ci powiedzą (jeśli mówisz po turecku) tudzież pokażą

warto iść z kimś, bo nigdzie się nie gada tak dobrze jak na ciepłym kamieniu, na golaska polewając się gorącą wodą z miseczki i leniwie namydlając 

w moim hamamie (starym i pieknym, ale pięknem zwyczajnym) płaciło się, zamawiało konkretny zestaw (mycie samodzielne/piling/masaż), dostawalo się ręczniki, miseczki i kawałek mydła, zostawiało ubranie na dowolnie wybranych poduchach i do łaźni, uprzednio podpatrzyłyśmy jak bardzo się rozebrać (u nas panie zostawały w majtkach)

potem samodzielne mycie, wskazano nam kącik z kranami, pokazano gdzie zimna woda, gdzie ciepła itd

przekrój wiekowy kobiet i dziewczynek pełny; obsługa wagi słusznej, przypominająca gliniane figurki pramatki; pewność siebie, swoboda i radość Turczynek z zajmowania się własnym ciałem, gorąca para, coraz wolniejsza praca własnego mózgu, więcej wody, więcej ciepła... ach; piling wykonano fachowo, bezlitośnie acz delikatnie, masaż wydawał mi się za krótki, ale o dziwo ciało było zrelaksowane jak po znacznie dłuższym w Polsce

nie stosowano tam żadnych bajerów typu kamienie itd, nie było niestety słynnej piany, miliona zapachów itd, ot zwykły codzienny hamam - niebiański

polecam; bez obaw - o wszystko należy pytać - werbalnie lub niewerbalnie, zaopiekują się niekumatym yabanci bez problemu

Hamam

Dziękuję bardzo! Takiego opisu właśnie oczekiwałem! Nie - co się tam robi, tylko jak i co się czuje. Osobistego doświadczenia i szczerej relacji. Może teraz moja Hania zdecyduje się na osobistą relacyjkę z Cinci Hamam w Safranbolu?

No i czekamy na relację z męskiej części hamamu