Today's Zaman opisuje reakcje społeczeństwa tureckiego na apel premiera Erdoğana, który wezwał Turczynki do rodzenia co najmniej trójki dzieci. Premier Erdoğan przemawiając ósmego marca w Istanbule, wyraził troskę o przyszłość narodu, przewidując, że Turcję czeka starzenie się populacji, a co za tym idzie, pojawianie się problemów, które już dzisiaj nękają rozwinięte społeczeństwa Europy.
Sam premier daje Turkom przykład, ponieważ posiada czworo potomstwa. Apel spotkał się z poparciem Ministra Zdrowia Recepa Akdağa, który sam jest ojcem piątki dzieci. Badania opinii społecznej ujawniły, że turecka młodzież podziela poglądy swojego premiera, i zamierza w przyszłości posiadać co najmniej trójkę dzieci.
Jednakże Nurcan Müftüoğlu, która jest rezydentem Fundacji Zdrowia i Planowania Rodziny, przypomniała, że wzrost ilości rodzonych dzieci może stanowić zagrożenie dla zdrowia zarówno kobiet, jak i ich potomstwa. Jej zdaniem, tureckie małżeństwa powinny samodzielnie decydować o ilości posiadanych dzieci.
Hakan Şatıroğlu, prezes Tureckiego Stowarzyszenia Zdrowia Rodziny, przypomniał, że jeżeli chodzi o statystyki, Turcja ciągle pozostaje w tyle za państwami Europy. W Turcji wskaźnik śmiertelności noworodków wynosi 24 na 1000 urodzin, a 28 kobiet umiera w ciąży lub przy porodzie. Dla porównania wskaźnik śmiertelności noworodków w Bułgarii to 7/1000, a w Grecji 5/1000. Nawet w takich państwach jak Chiny, Wietnam czy Kolumbia, wskaźnik ten jest niższy.
Enis Bağdadioğlu, z Konfederacji Tureckich Związków Zawodowych, patrzy na wezwanie prezydenta ze strony ekonomicznej. Każde dodatkowe dziecko w rodzinie powoduje obniżenie stopy życiowej tej rodziny. Przy ciągle niskich zarobkach pracowników tureckich (minimalne wynagrodzenie wynosi w Turcji mniej niż 500 YTL) posiadanie trójki dzieci rzutuje na ich szanse edukacyjne oraz możliwość zapewnienia im odpowiedniej opieki zdrowotnej.