Ponieważ jedną z moich wielkich fascynacji, oczywiście oprócz Turcji, są filmy o agencie 007, nie mogę darować sobie podzielenia się wrażeniami świeżo po obejrzeniu najnowszej części przygód Jamesa Bonda. Oczywiście głównym powodem, dla którego czynię to na portalu Turcja w Sandałach, jest lokalizacja wydarzeń przedstawionych na początku Skyfall w Turcji.
Nie jest to pierwszy film ze znanej serii, którego akcja rozgrywa się na ziemi tureckiej, ze szczególnym uwzględnieniem Stambułu. Wcześniej Stambuł pokazany został w Pozdrowieniach z Rosji (1963) oraz Świat to za mało (1999). Trudno dziwić się popularności tego miasta wśród producentów filmów o Bondzie, oprócz niezaprzeczalnej malowniczości, Stambuł był podobno ulubionym miastem twórcy postaci Jamesa Bonda - Iana Fleminga. Ponadto miasto posiada reputację miejsca, w którym zarówno w czasach II wojny światowej, jak i zimnej wojny, toczyła się bezustanna gra wywiadów. Powrót Bonda na ziemię turecką nikogo więc zdziwić nie powinien.
Pierwszy raz do Stambułu zawitał niezrównany jako James Bond, moim zdaniem, Sean Connery. Wśród lokalizacji filmowych znalazły się największe atrakcje turystyczne miasta, w tym Kryty Bazar, Hipodrom, Błękitny Meczet, Hagia Sophia, most Galata, dworzec kolejowy Sirkeci i pałac Topkapı. Największe wrażenie wizualne wywarła oraz najważniejszą rolę w rozwoju akcji filmowej odegrała wówczas Cysterna Bazylikowa.
W przypadku przygód post-zimnowojennych w wykonaniu Pierce'a Brosnana rola Stambułu była mniej widoczna. W filmie pojawiła się Wieża Leandra (tr. Kız Kulesi), a położony nad Bosforem pałac Küçüksu udawał z zewnątrz pałac Electry w Baku.
W 2012 roku do Stambułu zawitał jako Bond brytyjski aktor Daniel Craig. Twórcy Skyfall zdecydowali się pokazać widzom Stambuł z nieco innej, zaskakującej perspektywy, tj. z dachów Krytego Bazaru. To po nich odbywa się szaleńczy wyścig motocyklowy, który w pewnym momencie przenosi się do wnętrza najsłynniejszego tureckiego bazaru.
Miłośnicy Stambułu nie muszą jednak załamywać rąk i zasłaniać oczu, patrząc na zniszczenia, jakie, tradycyjnie, przynosi przejście przez miasto agenta 007. Na szczęście w rzeczywistości szkody poczynione przez filmowców były niewielkie. Najpoważniejszy incydent zdarzył się podczas pierwszego dnia zdjęciowego, kiedy jeden z motocykli wypadł z zakrętu i uderzył w 400-letni drewniany budynek, w którym mieści się sklep jubilerski. Na marginesie dodam, że ów sklep, o nazwie Boybeyi, znany jest w tureckim show biznesie jako dostawca biżuterii dla popularnego tureckiego serialu Muhteşem Yüzyıl (Wspaniały Wiek).
Jeżeli kogoś martwią zniszczenia dachu Krytego Bazaru, to według zapewnień producenta filmu, Michaela G. Wilsona, oryginalne zadaszenie zostało przed wyścigiem zdjęte i zastąpione repliką, a po zakończeniu zdjęć - ponownie zamontowane.
Sceny na Krytym Bazarze kręcone były jedynie w niedziele, kiedy bazar jest oficjalnie zamknięty. Takie ograniczenie miało na celu ochronę osób kupujących i zwiedzających, a ich miejsce w filmie zajęło 500 Turków, którzy mieli za zadanie odtworzenie scenerii normalnego dnia handlowego.
Kryty Bazar jest jedyną stambulską lokalizacją, która została pokazana w Skyfall po raz kolejny. Pozostałe miejsca w Stambule, które zadebiutowały w tym odcinku, to Nowy Meczet (tr. Yeni Camii), plac Eminönü, Bazar Egipski (tr. Mısır Çarşısı) oraz zabytkowy budynek poczty. Szczególnie pięknie wygląda ujęcie, na którym dumnie prezentuje się Nowy Meczet - polecam miłośnikom tej budowli!
W dzielnicy handlowej w okolicach placu Eminönü przez trzy tygodnie zaprzestano handlu, a właściciele sklepów otrzymali rekompensaty pieniężne (750 TL dziennie). Częścią obowiązującej ich umowy było otwieranie sklepów pomimo braku klientów. Dodatkowo dla potrzeb scenografii stworzono 250 straganów. Co ciekawe, zakaz handlu nie dotyczył sprzedawców dönera - częścią ich umowy było przygotowywanie posiłków. Ciekawe, kto zjadł te wszystkie dönery? Intrygujący jest również product placement w postaci skrzynek z logo Heinekena ustawionych gdzieś w bocznej bramie - proszę państwa, w Turcji pija się jednak głównie piwo Efes!
Oprócz Stambułu Skyfall kręcono w dwóch miejscach w Turcji: w okolicach Adany oraz na wybrzeżu likijskim. W momencie, gdy na scenę wkracza wiadukt Varda, osoby znające Turcję proszone są o zawieszenie swojej wiedzy na kołku i uczestniczenie w dramatycznych wydarzeniach dziejących się na dachu pociągu bez zbędnej dociekliwości...
Oczywiście, powyższa prośba mnie samej nie dotyczy, więc pozwolę sobie na skonfrontowanie wydarzeń filmowych z realiami tureckimi. W filmie James Bond i ścigany przez niego czarny charakter, po pościgu ulicami Stambułu, wskakują na dach jadącego przez miasto pociągu. Ponieważ z akcji nie wynikało, żeby przekroczyli uprzednio Bosfor i dotarli do Azji, założyłam, że pociąg zmierza w kierunku zachodnim, przykładowo do Grecji. Tymczasem oczom widzów już po chwili ukazuje się niezwykle malowniczy wiadukt, położony najwyraźniej w górach. Z wydarzeń na ekranie wynika, że od wyjazdu ze Stambułu minęło może kilkanaście minut, tymczasem krajobraz jakoś nie wygląda na uprawne pola Tracji Wschodniej. Wiaduktu też z tych okolic nie kojarzyłam...
Zagadka wyjaśniła się dopiero po seansie kinowym, przy wykorzystaniu wyszukiwarki. Ów wiadukt, z którego James spada w toń, znajduje się w prowincji Adana, jakieś 910 km na południowy-wschód od Stambułu. Więc to dlatego nie kojarzył mi się z Tracją! Ta kamienna budowla, znana jako Varda Viyadüğü, jest niezwykle ciekawa. Zbudowana została w latach 1905-1916 przez niemieckich inżynierów. Celem budowy było połączenie kolejowe Konyi i Adany. Wysokość wiaduktu wynosi 98 metrów... jednak kwestii możliwości przeżycia upadku z tej wysokości nie będę tu rozważać, wszak chodzi o Jamesa Bonda.
Ostatnia turecka lokalizacja w Skyfall to plaża Calis w Fethiye. Aby realizować tu zdjęcia, producenci musieli negocjować z 613 właścicielami fragmentów plaży. Jednak szczerze mówiąc efekt nie jest powalający. Może to wina zdjęć nocnych, a może dziwne wrażenie pozostawione przez scenę picia drinków ze skorpionem usadowionym na nadgarstku ręki wznoszącej szklaneczkę... Jakoś nie za bardzo było tu widać 'tureckość' lokalizacji, każda plaża świata mogła zagrać w takim kontekście.
Podsumowując: nakręcenie niecałego kwadransa filmu zajęło dziesięć tygodni zdjęciowych. Efekt - w przypadku Stambułu warty był wysiłku, w przypadku okolic Adany - również, pomimo nieścisłości czasoprzestrzennych. Okolice Fethiye - można było sobie podarować. Cały film - gorąco polecam, nie tylko miłośnikom Turcji.
Odpowiedzi
bardzo ciekawy wpis!
Wysłane przez lux w
a ja byłam w Stambule
Wysłane przez Anonim (niezweryfikowany) w
świetny wpis, więcej
Wysłane przez Anonim (niezweryfikowany) w