ha...
i kto by pomyślał, że skromne zapytanie o tureckie pola namiotowe rozwinie się w ogromniasty poradnik...
dlatego uciekam się do tradycyjnego zapisu w blogu...
przeczytałem a jakże bo za studiowanie się zabiorę Twojej relacji z Peloponezu itede...
jestem pełen szacunku dla przyjętych przez Ciebie rozwiązań taktycznych pozwalających i na zwiedzanie i odgórnobrzuchowe byczenie...
na pozostałe relacje czas przyjdzie...
co do Twoich przymiarek z trasą dojazdową to chyba wyrażę odmienne zdanie - czym pewnikiem później stanie...
mam na myśli tranzyty przez bliżej nas położoną część Bałkanu...
czyli SK, HU, RO i BG...
jest tam sporo ciekawostek, trzeba tylko czasami zboczyć i to niewiele kilometrów z rury ( czytaj autostrady ) ...
kosztem byczenia się na plaży...
PS - przeliczyłem "wartości" z Twojego nicka oraz innych szczegółów - znakiem tego jesteś o jedn rok starszy od mojego starszego syna - pomyśleć to sobie jak to człek jest "goniony" na szlakach ...
pozdrawiam - pewnie jeszcze nie raz się gdzieś ( czytaj w necie ) zetkniemy...